Gruszki, gruszeczki czyli jak narodziła się miłość do pieczonych gruszek

Na początek naszej gruszkowej podróży chcę wam wspomnieć o kilku historycznych ciekawostkach, skąd pochodzi, kiedy pojawiła się w Europie i cóż to tak naprawdę za owoc. Ta Gruszka, gruszeczka.

 Historia gruszek póki co nie jest do końca zbadana. Niektóre źródła wskazują na starożytność jeszcze inne wskazują na czasy kamienia łupanego. Prawdopodobnie pierwsze wykopaliska pochodzą z epoki brązu z rejonów położonych we Włoszech.

Z Włoch gruszka prawdopodobnie trafiła do Grecji. Grusza uprawiana była również w Starożytnym Rzymie gdzie wyróżniano już blisko 40 odmian. W Środkowej Europie w postaci surowej uchodziła za owoc trujący. Dopiero w XVII i XVIII wieku zaczęto uprawiać gruszę w Europie Zachodniej. A właściwości lecznicze gruszki zostały rozpowszechnione przez Belgów oraz Francuzów.

Grusza pospolita znana jest w całej Europie, Azji i Afryce. Głównymi producentami są kraje  Europy Południowej  i Europy Zachodniej. Drzewa kwitną zasadniczo na biało, a owoce u góry są lekko węższe. Skóra jest twarda i ziarnista w kolorze zielonym lub żółtym. Im dojrzalsza tym bardziej słodsza, chociaż zależy to od odmiany. Idealna jako przekąska, jako dodatek do ciast, lodów, deserów i napojów.

Bardzo popularne są gruszki suszone, bez których osobiście nie wyobrażam sobie wigilijnego kompotu mojej mamy. Chociaż te jej są przygotowywane wg sprawdzonej rodzinnej receptury – ale o tym następnym razem, kuchnia mamy Marysi również zagości na blogu ale wszystko w swoim czasie… Gruszka to również źródło witamin oraz błonnika. Pięknie pachnie, równie fantastycznie smakuje. Ja uwielbiam te najbardziej dojrzałe, soczyste, które rozpływają  się niemalże w dłoniach.

Zapewne jadłeś  gruszki w syropie, w zalewie, pieczone, smażone, gruszki w czekoladzie.  A jaki jest mój sposób na gruszki ?…

Oczywiście gruszki pieczone i to w  doborowym towarzystwie.

Na początek zacznijmy od tego skąd pomysł na gruszki pieczone, i jak narodziła się ta miłość do gruszek.

Na drugim roku aplikacji, kiedy człowiek już uświadamia sobie na co się porwał, że każdą wolną chwilę poświęca na naukę a w szczególności gdy przychodził czas kolokwium. Z koleżanką podjęłyśmy decyzje, że wspólna nauka wychodzi nam najlepiej,  i skoro już obydwie zafundowałyśmy sobie naukowy maraton to będziemy uczyły się wspólnie. A jak wiadomo, nie samymi paragrafami żyje prawnik i czasem potrzebuje zjeść coś dobrego. I tak o to niczym książe na białym koniu wjechały do kuchni gruszki. Był to okres jesienny, chyba przełom października i listopada, to gruszki pochodziły z ogrodu rodziców koleżanki, były dorodne, zielone, soczyste i przepyszne.

Gruszki najlepiej czują się w towarzystwie  rukoli, orzechów włoskich i sera pleśniowego najlepiej żeby był to ser pleśniowy niebieski ale zdaje sobie sprawę, że nie każdy jest smakoszem serów a serów pleśniowych w szczególności. Wtedy możemy zamienić i dodać zwykły ser pleśniowy, naturalny nawet bez dodatków w postaci ziół czy kolorowego pieprzu.

Przepis… no cóż skradł moje serce, sprawił, że gruszki na dobre zagościły w mojej kuchni. Skradł serca również wielu moich znajomych i rodziny, którzy również docenili ile tajemnic kulinarnych kryje w sobie gruszka. A kiedy wiem, że będę miała gości, gruszki są idealnym poczęstunkiem. Często podaje je jako deser do obiadu, i wtedy pełnią rolę tej przysłowiowej wisienki na torcie. No cóż myślę, że każdy z Was ma swój sprawdzony przepis, taki top of the top, który w każdych okolicznościach sprawdza się a do tego daję niemalże 100% gwarancje, że nie można go zepsuć.

Zatem usiądź wygodnie, z kubkiem dobrej herbaty lub kawy, poczuj ten zapach dojrzałej pachnącej gruszki, który za chwilę będzie docierał z piekarnika i napełni po brzegi Kulinarny Paragraf…

Potrzebujemy 4-6 gruszek najlepiej dużych, dojrzałych ale nie twardych, mogą być zielone ale podstawa żeby były dojrzałe. Gruszki stanowią tutaj cały sekret, podstawę, bazę deseru,  dobra gruszka jest gwarancją smaku tego deseru.

Gruszki myjemy, kroimy na połówki, wycinamy gniazda z pestkami – najlepiej gdy zrobimy to małą łyżeczka tak aby wyszło nam równe zagłębienie po pestkach. Następnie gruszki układamy w naczyniu żaroodpornym, na dno zagłębienia układamy ruklę, kawałki sera i orzechy włoskie. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 25 – 40 minut. Czas pieczenia zależy od tego jak bardzo dojrzale są gruszki. Ja najbardziej lubię kiedy gruszki nie rozpadają się, wtedy pięknie wyglądają gdy podajesz je gościom i  bez problemu można kroić je nożem.

Oczywiście nie mogłoby być inaczej aby w mojej kuchni nie miała miejsca wariacja na temat pieczonych gruszek. Często dodaje jeszcze suszoną żurawinę, lub mieszkankę orzechów. Chociaż orzechy włoskie uprażone w piekarniku są wyborne, i to one nadają temu deserowi smaku.

Jako miłośniczka czekolady nie mogłabym nie zrobić gruszek w czekoladzie i gruszek w cieście czekoladowym. Ale to będzie temat na kolejny wpis na blogu, w którym gościem specjalnym będzie Czekolada.

Zapraszam Cię do gruszkowego szaleństwa! Niech gruszkowa moc będzie z Tobą!

Katharina

Kulinarny Paragraf