Przy kawie o psychologii
Kryzysowa transformacja osobista
Zaczęłam pisać dla Was ten artykuł w bardzo poważnym i dostojnym tonie.
Rozwód to przecież bardzo trudna sytuacja dla pary – jeszcze – małżonków – druga w klasyfikacji najbardziej stresujących czynników/sytuacji w życiu, zaraz po śmierci bliskiej osoby.
No dobrze, ale czy w pewnym stopniu to również nie jest…. Śmierć?
Śmierć relacji, śmierć przywiązania, śmierć pewnego etapu w życiu, jeżeli tego przywiązania i uczuć już między Wami nie ma. Jeżeli w całym tym mętliku są małe dzieci jest jeszcze trudniej.
Za chwilę pomyślałam : Ziemba, to nie może być kolejny artykuł o rozwodzie! Kolejny – przepraszam – nudny artykuł o rozwodzie. Poważny artykuł o rozwodzie. Not this time.
Kasiu, zaparz kawę, siadaj i chodź.
I Wy też😊 Do kawy proponuję Wam jeden z autentycznie rewelacyjnych przepisów Kasi, dostępnych tu na blogu. Szczególnie sernik czekoladowy… Jadłam, znam, robiłam, pyszny!
Pasuje do każdej okazji, nie tylko do rozwodu 😉
Decyzja podjęta, rozstajecie się.
Codzienność jest już inna.
To nie jest TA codzienność.
Zaczynacie tworzyć nową rzeczywistość, nowy świat, nowe cele.
Przechodzicie różne etapy i fazy procesu rozstania, właściwie główne trzy, ale wiecie: norma sobie, a Wy sobie 😊 Moje doświadczenie zawodowe podpowiada mi, że:
W pierwszym etapie dopadają Was zdecydowanie negatywne emocje – złość, smutek, niechęć, obrzydzenie, problemy z wykonywaniem codziennych czynności czy dezorganizacja życia zawodowego. Szwankuje pamięć, szwankuje regularność, szwankuje to co zawsze trzymaliście w ryzach. Nie oczekujcie od siebie, że dacie radę tak na maksa wziąć się w garść i odgonić myśli. Nie! Po prostu na ten moment je zaakceptujcie, bo i tak przyjdą. Przyjdą tak jak deszcze w tym miesiącu, trzeba je przeczekać i podać im rękę. Trochę popada i przestanie. Jak w życiu 😊
Później trzeba się podzielić. Nie ma to tamto, trzeba. Coś przez ten kawałek wspólnego czasu zebraliście do jednego worka. Mieszkanie, środki pieniężne, ruchomości, dzieci. O dzieciach, wybaczcie, nie będę Wam pisać bo to najdelikatniejsza kwestia całego procesu rozwodowego. Być może poświecę na ten temat artykuł odrębny, ale ten do nich z pewnością nie należy.
A teraz do brzegu 😊: Podział tzw. majątku trwa, a Was w tym czasie ogarnia poczucie beznadziejności tu i teraz, braku spełnienia, rozumienia przez drugą osobę, odrzucenia fizycznego. Czy dobrze robię? A może jednak nie warto? A może warto? Co robić. Wątpliwości są zupełnie normalne i powinniście znaleźć czas, dużo czasu, aby przemyśleć je sami ze sobą. Ze sobą pogadać. Ale nie może być to rozmowa w drodze z pracy do domu czy z pracy po dzieci. Serio. Weźcie wolny dzień, dwa i wówczas dajcie sobie ten czas. To najlepsze co możecie zrobić. Banalne? Ok, przyjmuję to na klatę. Banalnie więc bądźcie ze sobą. Inaczej nie dojdziecie do porozumienia z własnymi myślami i pragnieniami.
Ten etap to etap przejściowy. Być może będziecie wchodzić w relacje z innymi osobami, może nawet już w nich byliście i to pchnęło Was w kierunku decyzji o rozwodzie, wchodzicie w nowe, nieznane role, zmieniacie styl życia, styl bycia.
To czas prób i błędów, wzlotów i upadków, ponieważ wiele decyzji jest podejmowanych eksperymentalnie jako sprawdzenie siebie i otoczenia.
Niesamowite jak wiele różnych emocji możecie w sobie teraz dostrzec: poczucie odrzucenia, gniew, chęć szybkiego zapomnienia o negatywnych przeżyciach, kończąc na impulsywnych działaniach, stanach euforii, poczuciu wolności i niezależności. Wow! Możecie nie zdawać sobie sprawy, że wiele z tych stanów przechodzicie po raz pierwszy i wiecie co? To jest totalnie piękne! Tak wiele w Nas drzemie o czym nie macie pojęcia! Nie da się tego opisać słowami, ale to jest sztos. Sztos zagadkowości i nieprzypadkowości psychiki człowieka 😊
Kiedy przechodziłam depresję, o czym wam również przy kawie opowiem, odkrywałam swoje nowe strony. Nie mamy ich czterech, jak cztery strony świata. Mamy ich co najmniej kilkanaście, a sytuacje z którymi zderzamy się po raz pierwszy aktywują je jak nową planszę w grze. To naprawdę ja?
Ja to czuję? To moje? Przecież nigdy takiej siebie nie widziałam, nie myślałam tak o sobie. Nigdy bym nie przypuszczała, że będę czuć to co teraz przypadło mi w udziale.
Kim jestem?
Jesteś sobą. Ty też. I Ty.
Tak więc moi drodzy, etap drugi trwa kilka lat. Poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa jest oznaką wkroczenia w trzeci etap. Można powiedzieć, że odbudowaliście już swoje poczucie własnej wartości, zmierzyliście się z bólem i cierpieniem, ogarnęliście swój świat, swój mikroklimat. Potraficie w nim funkcjonować, jesteście w nowym miejscu.
Być może dojrzeliście już do rozmowy z byłym małżonkiem w atmosferze spokoju, bez dominacji negatywnych emocji, krzywdy, podniesionego tonu. Tak, dojrzeliście, bo do tego trzeba dojrzeć i to żaden wstyd czy ujma, tylko normalne procesowe dzianie się.
Myślicie, że to koniec? Słuchajcie… to dopiero początek zmian 😊
Każdy życiowy kryzys, którym bez wątpienia jest rozwód niesie ze sobą lęk przed tym co nowe i nieznane. Ale! To również nowe możliwości! Nowe, osobiste, ciekawe, nieznane.
Czy możecie wyobrazić sobie pudełko czekoladek, z którego za każdym razem wyjmujecie nową, ale nie zerkaliście pod spód i nie wiecie jaki mają smak 😊 I to pudełko w dodatku jest całkowicie i tylko Wasze. To tak teraz będzie! Słodki przedsmak jest o wiele łatwiejszy i milszy do przyjęcia niż traktowanie nadchodzącego jak pudełka zapałek, z którego nie zostanie nic. Oprócz pudełka. Ale bez endorfin i przyjemności😊
Idziemy w to ?
No pewnie!
Po rozwodzie pojawia się przestrzeń na odkrywania tych czekoladek, słuchajcie, tak! Wchodzenie w nowe relacje, umiejętność cieszenia się z tego, co jeszcze może przyjść, co możecie mieć dla siebie i dla własnego głębokiego doświadczania siebie i swoich walorów.
Niepowodzenie w małżeństwie nie musi oznaczać, że wszelkie Wasze nowe relacje skończą się w podobny sposób. Musicie pamiętać, że każda z sytuacji kryzysowych, które Was spotkały powodują, że jesteście bogatsi o doświadczenia. Wiara w swoje możliwości, zaufanie do siebie, emocjonalna stabilność wpływa pozytywnie nie tylko na Was samych, ale przede wszystkim na to jakie relacje i więzi tworzycie z innymi. I nie mówię tu od razu o nowym love story. Mówię o dzieciach, znajomych, osobach z którymi pracujecie, czy osobach, które spotykacie na co dzień, ot tak po prostu. Jest to pełna akceptacja siebie ze wszystkimi słabymi i mocnymi stronami. Z tym co się w Was zmieniło lub pozostało, co chcecie pielęgnować i pielęgnujcie! Budowanie swojego szczęścia w oparciu o siebie samego. Znów piszę banały ? No piszę, ale to są banały o których nie pamiętacie 😊
A ja was tu muszę zmotywować i poprosić, abyście spróbowali. Mhmm…
A jeżeli będzie inaczej, to się już jakoś dogadamy, co z tym fantem zrobić 😊
Tytułem końca, transformacja i odbudowa polega na przejściu każdego z wcześniejszych etapów, pogodzenie się z sytuacją i ze sobą w nowej codzienności i budowaniem siebie tak, jak tego chcemy. Umiejętnością cieszenia się z nowych wyzwań, z nowych możliwości, poznawania się w nowych ludziach i relacjach. To nie musi był łatwe. To może być cholernie trudne.
Ale najtrudniejsze już macie za sobą.
Sonia
Sonia Ziemba – Domańska – psycholog, terapeuta, medioznawca. Właścicielka wirtualnego Gabinetu Między Innymi oraz współtwórca Fundacji Kochasz Dopilnuj. Certyfikowany dietetyk, posiada certyfikat psychologii schematów, psychoonkologii oraz treningu uważności Mindfulness. Specjalista zaburzeń odżywiania, PTSD, wsparcia osób pozostających lub wychodzących z przemocy psychicznej i fizycznej. Amazonka, która przeszła mastektomię w 2018 roku. Wieloletnia anorektyczka i bulimiczka. Prywatnie mam dwójki szogunów, 1,5 rocznego Gucia i 6 letniej Liwii. Pasjonatka neurobiologii, epigenetyki oraz człowieka.
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Sonią w cyklu Goście Kulinarnego Paragrafu, który znajdziesz tutaj