Slow cooking, czyli pochwała powolności

Slow cooking, czyli sztuka wolnego gotowania, to technika, która posiada szereg zalet. Pozwala wydobyć głębię smaków i aromatów, zachowując więcej składników odżywczych niż w przypadku tradycyjnych metod gotowania.  

Wolne gotowanie pozwala na wydobycie doskonałych smaków z tych potraw, które wymagają długiego gotowania w niskich temperaturach.  Sztuka mięsa, fasolka po bretońsku, rosół, nasz polski bigos czy wreszcie amerykańskie pulled pork, indyjskie curry, czy meksykańskie chili con carne – potrawy te wymagają czasu, aby wydobyć aromat ze wszystkich składników, przypraw i aby wszystkie smaki dojrzały i wymieszały się.  

W dzisiejszym, pędzącym świecie, który wyjątkowo w tym roku nieco się zatrzymał, coraz bardziej doceniamy te wszystkie momenty, gdy możemy nieco zwolnić lub zatrzymać się. Tęsknimy do czasów, kiedy czas płynął wolniej, a pierwiastka „slow” poszukujemy w każdej sferze życia, także w gotowaniu. Okazuje się, że dając składnikom potraw więcej czasu i rezygnując z wysokich temperatur, możemy wydobyć głębię smaków oraz zachować więcej wartości odżywczych.

Czy życie w stylu slow life jest możliwe? Tak, jest możliwe  i już kilkukrotnie o tym pisałam na blogu m.in. w wywiadzie z właścicielką gospodarstwa agroturystycznego Pipidówka, a także właścicielką Osady BieszCiszę. Jeśli jeszcze nie czytałeś tych wywiadów, to zapraszam!

Slow life bardzo wymownie określił  w swoim bestsellerze „Pochwała powolności. Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem” kanadyjski dziennikarz i publicysta Carl Honoré:

Podstawową zaletą spowolnienia jest to, że człowiek odzyskuje czas i spokój potrzebny do nawiązywania głębokich relacji – z ludźmi, kulturą, pracą, naturą, własnym ciałem i umysłem”.

Wiemy już, że życie w stylu slow life jest możliwe i coraz więcej osób o tym myśli czy po prostu żyje w ten sposób. Jeśli można żyć bardziej „slow”,  to czy można tak też gotować?

Przekonajmy się! 😊

***

Wszystko zaczęło się od fasoli

Wolne gotowanie to  technika, która wcale nie jest wymysłem ostatnich lat. Jej początki to lata 70 ubiegłego wieku, kiedy to powstało pierwsze urządzenie do wolnego gotowania, czyli wolnowar.

Urządzenia te poddają składniki potrawy długotrwałej obróbce termicznej w temperaturach, które nie przekraczają 100 stopni Celsjusza. Swoje powstanie wolnowary zawdzięczają fasoli. W 1970 roku zaprezentowano urządzenie do gotowania właśnie tej rośliny. Było ono proste w budowie – posiadało kamionkową misę, szklaną pokrywę oraz uchwyty ułatwiające przenoszenie. Dziś, po prawie 50 latach od powstania pierwszego wolnowaru, urządzenia te nadal korzystają z tej samej techniki działania, ale wyglądem odbiegają od swojego prototypu. Aktualnie są nowocześniejsze, wygodniejsze i bardziej ergonomiczne, a do tego dostosowane do obecnych czasów pod względem designu i materiałów wykorzystanych w produkcji.

Zachowaj to, co cenne i uwolnij smaki

Coraz częściej zwracamy uwagę na to, co jemy, jakich produktów używamy,  a przede wszystkim jakie są składniki naszych potraw i – co najważniejsze – znacznie częściej czytamy etykiety na produktach. Bardzo często szybkość związana jest z  byle jakością i to nie tylko tego, co jemy, ale również dotyczącą naszego życia.  Żyć zdrowo i zgodnie z naturą oznacza także zwracać większa uwagę nie tylko na jakość, skład, ale także na kondycję naczyń kuchennych. To, w czym gotujemy, jest równie ważne jak to, jak gotujemy.

Wiele potraw wymaga długiego gotowania, zaczynając do podstawy w kuchni, czyli rosołu, który powinien gotować się nawet do 3 godzin!

W tradycyjnym, polskim, długo gotowanym rosole z warzywami i mięsem, nic tak nie wydobywa najlepszych smaków niż właśnie czas. Rosół, jak zapewne wiecie, to podstawa polskiej kuchni, baza wielu dań. Ten staropolski, gotowany na bazie warzyw i kilku rodzajów mięs, zwany był królewskim.

Temperatura przygotowania potraw, która nie przekracza 100 stopni Celsjusza, wyzwala  łączenie się smaków poszczególnych składników, co prowadzi do ograniczenia użycia soli czy przypraw. Gotowanie w niższej temperaturze pozwala na zachowanie większej ilości składników odżywczych. Jako wielbicielka ziemniaków, nie mogę nie wspomnieć o procesie gotowania ziemniaków, gdy podczas odcedzania ich, wraz z wodą pozbywamy się wielu cennych składników.

Oczywiście długie gotowanie na wolnym ogniu ma też wady, trudno jest kontrolować temperaturę, nie przypalić potrawy, a do tego wszystkiego potrzebny jest czas, którego często nie mamy zbyt wiele.

Myślę, że warto zastanowić się i rozważyć stosowanie tej techniki gotowania w kuchni. Nie przez przypadek ta tematyka pojawia się na blogu w listopadzie, kiedy to w Polsce jest złota polska jesień, za oknem coraz częściej pada deszcz, dzień jest coraz krótszy i częściej sięgamy po  zimową, rozgrzewającą herbatę i dobrą książkę. Warto w tym czasie ugotować dobry rosół, chili con carne czy rozgrzewającą zupę z kurczakiem, czerwoną soczewicą i curry, czy też zupę krem z ziemniaków, wykorzystując właśnie wolne gotowanie.

Fantastycznym przepisem na chili con carne podzielił się z Wami Piotr w wywiadzie, który znajdziecie tutaj. Chili con carne ze szczyptą czekolady – najlepsze na świecie, polecam! Zgodnie z przepisem – wymaga długiego gotowania!

Pozostając w klimacie slow cooking, polecam Wam przepis – moje kulinarne odkrycie tego roku – na zupę krem z ziemniaków z ziarnami słonecznika i chipsami ziemniaczanymi.

Zup krem z ziemniaków z ziarnami słonecznika i chipsami

składniki

8 ziemniaków

2 pietruszki – tylko korzeń

½ selera naciowego – korzeń i zielone części, mogą być również mrożone

Świeży lubczyk – może być również mrożony

2 ząbki czosnku

Sól ziołowa, pieprz świeżo zmielony

Oliwa z oliwek

Wykonanie

Warzywa myjecie lub szorujecie, jeśli są silnie zabrudzone i zostawiacie w wodzie na 1 godzinę. Ziemniaki i pietruszkę obieracie, tak aby powstały niezbyt grube obierki.

Wszystkie warzywa kroicie, oprócz tych zielonych. Z warzyw gotujecie wywar warzywny. Na koniec gotowania ja dodaje pokrojony lubczyk, seler i wszystkie przyprawy.

Ugotowany wywar z warzywami blendujecie. Ja  wywar z warzywami przygotowuje dzień wcześniej, wtedy jest najlepszy, ma bardziej wyrazisty smak.

Ziarna słonecznika prażycie na suchej patelni.

Chipsy

To moje tegoroczne kulinarne odkrycie. Ostatecznie mój przepis dopracowałam dzięki przepisowi Jakuba Kuronia, który na Instagramie podzielił się wskazówkami na zrobienie dobrych chipsów.

 Chipsy powstają z obierek z ziemniaków i pietruszki dlatego bardzo ważne jest aby warzywa były dobrze wyszorowane.

Obierki moczycie w zimnej wodzie, następnie osuszacie, zalewacie oliwą i dodajecie sól ziołową. Wykładacie na papier do pieczenie i pieczenie w piekarniku w temperaturze 180 stopni przez 30-35 minut.

Zupę wlewacie do miseczek, posypujecie ziarnami słonecznika i chipsami.

Zupa jest idealna dla wszystkich miłośników  zup, do których zaliczam się również i ja 😊

Katharina

Kulinarny Paragraf